To jest wpis 1 z 4 w serii G jak gnojek

– Dlaczego jesteś taki smutny? – zapytał rozżalony Mietek.
– Bo wszystko jest bez sensu – odparł na odczepkę Jordan.
– Nie mów nawet takich rzeczy. Świat się przecież nie skończył tylko dlatego, że skrzywdził cię jakiś facet  – próbował pocieszać przyjaciela Mietek.
– To, co stało się ostatnio, zmieniło całe moje życie. Rozumiesz to? – tłumaczył załamany chłopak.
– Szczerze mówiąc, to nie. Nie rozumiem cię. Nawet nie powiedziałeś, co się takiego stało.
– Tego nie da się opowiedzieć tak po prostu.
– Może jednak spróbuj – odparł Mietek i przytulił Jordana.
Dwa dni wcześniej.
Dzień był piękny i słoneczny. Mała wieś zaczęła swoje codzienne życie. Jordan jak co rano szykował się do wyjazdu. Pracował w mieście u swojego kolegi, jako mechanik samochodowy. We wsi nie przyznawał się do tego, że jest gejem. Wszyscy myśleli, że to normalny chłopak. Ale tak nie było. On chciał za wszelka cenę opuścić tą zabitą dechami dziurę i żyć na poziomie. Odpali swojego rozklekotanego, starego forda i wyruszył. Pół godziny później był na miejscu, ale mina szefa nie wróżyła nic dobrego.
– Gdzieś ty kurwa był tyle czasu!? – darł się na chłopaka Marian, właściciel zakładu.
– Przecież jestem na czas – tłumaczył się chłopak
– Jak do kurwy nędzy na czas? Kazałem ci przyjechać dziś na siódmą, bo dziś robimy super furę dla tego bogatego cymbała. Zapomniałeś trepie? – wkurzał się Marian coraz bardziej, a żyła na jego czole wyglądała tak, jakby miała za chwilę eksplodować i zalać wszystko świeżą krwią.
– Spoko, stary, damy radę – odparł spokojnie Jordan.
– Dupy to ty możesz mu dać, jak będzie chciał. A robota sama się nie zrobi. Bierz się kurwa, bo za godzinę jedziesz z tym gównem do niego.
Jordan nie spodziewał się, że szef będzie aż taki wściekły. Całą pracę jednak zdążyli wykonać na czas. Chłopak wsiadł do naprawionego samochodu. Klient musiał być bardzo dziany, bo mało kto, a na pewno nikt z jego znajomych, nie mógłby sobie pozwolić na auto z salonu. Kilkanaście minut później dojechał do willi na obrzeżach miasta.
– Ja pierdolę! Chyba trafiłem do raju – podniecił się w myślach chłopak.
Automatyczna brama otworzyła przed nim przestworza. Cała posiadłość była chyba większa niż jego rodzinna wieś. Pod domem, jeśli można go w ogóle tak nazwać, znajdowało się jeszcze kilka innych samochodów. Na powitanie wyszedł także właściciel. Wyglądał na zadbanego czterdziestolatka o atletycznej budowie i przyjaznym nastawieniu.
– Witam chłopaka! – zakrzyknął podchodząc – Wszystko gotowe?
– Jasne, drogi panie. Działa bez zarzutu – dodał chłopak.
– No to zapraszam kochany. Musimy się rozliczyć. Grzegorz jestem, a ty słońce?
– Jordan – powiedział nieśmiało i poczuł się nieco niepewnie. Nikt wcześniej na nazywał go w taki sposób. Mimo to poczuł się wyróżniony i chętnie wszedł do środka pałacu.
Ogrom bogactwa niemalże przytłoczył chłopaka. Było tam tak wiele rzeczy, których nigdy wcześniej nie widział.
– Siadaj kocie. Lola zaraz przyniesie ci drineczka – powiedział Grzegorz i puścił zalotne oko do chłopaka, który zrobił się czerwony jak świeży burak.
– Kurwa. Skąd on wie, że wolę facetów? A może nie wie, a sam jest takim samym pedałem jak ja. Ależ by to było zajebiście mieć takiego faceta – rozmarzył się w swoich fantazjach Jordan.
W tym samym czasie do salonu weszła skąpo odziana pokojówka, Lola. Niosła całą tacę wypełnioną po brzegi najróżniejszymi alkoholami. Nie odezwała się ani słowem. Postawiła wszystko na wytwornym stole i odeszła.
– No, misiaczku. Pij na zdrowie – Grzegorz wręczył pokaźny kielich chłopakowi i usiadł blisko niego. – Mam coś dla ciebie, ale musisz powiedzieć, czy tego chcesz.
– Chcę, bardzo – odparł bez zastanowienia Jordan.
– Więc, idź na górę i zaczekaj w pokoju z czerwonymi drzwiami – wyszeptał mu do ucha Grzegorz.
– A co jest za tymi drzwiami?
– Niespodzianka mój słodki…

Nawigacja seriiG jak gnojek cz.2 >>