Wieczór zbliżał się nieubłagalnie i mój czas do namysłu kończył się szybciej niż bym sobie tego życzyła. Wyjęłam telefon z torebki, wybrałam numer zapisany na wizytówce i z sercem w gardle czekałam na sygnał. Jeden, dwa, trzy, odebrałaś a mi zabrakło odwagi żeby się odezwać. Nie wiem skąd ale wiedziałaś że to ja.
– Jutro rano pójdziesz normalnie do pracy z jednym tylko wyjątkiem. Nie założysz bielizny. Rób wszystko tak jak robiłaś do tej pory, wykonuj swoje obowiązki, rozmawiaj ze znajomymi, pij kawę. Po pracy przyjdź do mnie.
Odłożyłaś słuchawkę zanim cokolwiek zdołałam powiedzieć. Stałam ze słuchawką przy uchu dobre dziesięć minut, nie mówiąc ani słowa, nie myśląc, tylko oddychając.
Reszta wieczoru upłynęła mi spokojnie. Obejrzałam jakiś głupi film w telewizji, napiłam się whiskey – może trochę z nią przesadziłam – szybki prysznic i prosto do łóżeczka. Nie musiałam długo czekać na sen. Przyszedł szybciej niż sądziłam. Objął mnie w swoje ramiona, przykrył senną kołderką i zaprowadził w krainę sennych marzeń. Nawet nie wiem co dokładnie mi się śniło, pamiętam tylko postrzępione urywki, mało znaczące, nielogiczne. Gdy rano wychodziłam do pracy nie poświęciłam nawet pięciu minut na przemyślenie wczorajszej rozmowy z Tobą. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i dopiero na schodach zdałam sobie sprawę że nie mam bielizny. Nie wiem czemu, ale zrobiłam to odruchowo, z tyłu głowy miałam Twoje słowa i zrobiłam dokładnie to, co mi kazałaś. Dziwnie czułam się jadąc metrem. Wydawało mi się że wszyscy dookoła wiedzą, że pod spódnicą z rozcięciem do połowy uda, nie mam majteczek. Czułam się dziwnie, jakaś taka jednocześnie zawstydzona, ale i podniecona tym faktem. Czas w pracy upływał jak zwykle bez większych wydarzeń. Przerwa na lunch, na której jak zwykle gadałam z koleżankami wymieniając plotki o najnowszych modowych trendach. Wydawało mi się, że Cię widzę, że mignęłaś mi tuż za rogiem. Pobiegłam szybko w to miejsce, rozglądałam się jak głupia, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się gotowa by krzyczeć na cały głos i bić gdzie tylko się uda, ale to byłaś Ty. Oczy zaświeciły mi się z radości. Popchnęłaś mnie na ścianę budynku mojego biura, bez słowa wsadziłaś mi rękę pod spódnicę, poczułam jak Twoje smukłe palce prześlizgują się po mojej wilgotnej cipce… cała zadrżałam. Uśmiechnęłaś się tylko, odwróciłaś i poszłaś nie wiem gdzie. Stałam jak w murowana opierając się o ścianę i ciężko oddychając z trudem łapiąc powietrze.
Po pracy wsiadłam w taxi i pojechałam prosto do Ciebie. Przywitałaś mnie ciepło, namiętnym pocałunkiem.
– Chodź oprowadzę cię po domu. Wiem, że ostatnio sporo już zwiedziłaś, ale jednak bez tłumu ludzi wygląda on nieco inaczej. Tutaj jest moja sypialnia. W niej będziesz niedługo spędzać noce. O, a tam jest kuchnia i twoja miska. W tej łazience będzie cię przygotowywać Juan. Potem ci go przedstawię. Jestem pewna, że się polubicie. Wyjdźmy jeszcze na taras i podwórze. Jest tam wiele ciekawych zakamarków, które wkrótce poznasz.
Uśmiechałam się, odpowiadałam krótko, potakiwałam głową i czułam się jak w siódmym niebie.
– Dzisiejszy dzień będzie dla ciebie taki hmmm przygotowawczy, żebyś mogła na własne oczy zobaczyć, co cię czeka w najbliższym czasie. Ale na początek rozbierz się, ubrania zostaw w pokoju gościnnym i przyjdź do mnie do jadalni.
Zrobiłam to, co chciałaś. Znalazłam pokój gościnny, który był wielkości połowy mojego mieszkania. Wielkie królewskie łoże z piękną jedwabną pościelą. Na ścianach cudna tapeta w delikatne kwiatowe wzory. Drewniana podłoga dodawała uroku całemu pomieszczeniu. Drewniane meble pasujące do podłogi oraz zamszowa sofa w rogu pokoju. To właśnie na tej sofię zostawiłam swoje ubrania. Czułam się dziwnie, bardzo skrępowana i niepewna siebie i swojego ciała. Mimo to przemogłam się i powoli, starając się nie rzucać się w oczy, zmierzałam w kierunku jadalni. Chciałam usiąść koło Ciebie, ale zawstydzona stanęłam w kąciku czekając na jakiś znak od Ciebie. Spojrzałaś na mnie i gestem wskazałaś miejsce koło Ciebie, ale na podłodze.
– Chodź, usiądź koło mnie. Tutaj przy moich nogach. Jak zjem to dostaniesz swoją porcję do miseczki po ścianą. Od dzisiaj będąc u mnie w domu nie używasz do jedzenia sztućców, a jedynie własnych rąk. Nie przysługuje ci talerz ani kubek, masz za to swoje miseczki w kilku miejscach domu. To jest pierwsza zasada. Kolejna jest taka, że tutaj zawsze jestem rozebrana. Jeżeli wyjdziesz to po powrocie udajesz się do swojego pokoju i rozbierasz się ze wszystkiego, bierzesz prysznic a Juan nasmaruje cię olejkami i przyozdobi odpowiednio do potrzeb. Ostatnią, ale równie ważną jest zasada milczenia. Mianowicie odzywasz się tylko jeżeli ktoś cię o coś zapyta lub wyraźnie oczekuje się od ciebie odpowiedzi. Zrozumiałaś ?
– Tak.
– Aha… zwracasz się do mnie Madame.
– Tak madame.
Przykucnęłam na kolanach w miejscu, które mi wskazałaś i czekałam aż skończysz posiłek. Dostałam potem swoją porcję pysznej pieczeni i mimo skrępowania zjadłam z miski. Popiłam wodą i czekałam na to, co przyniesie dzisiejsze popołudnie.
Przyszłaś może po godzinie razem z Juanem.
– Pójdziesz teraz z Juanem, on cię przygotuje na wieczór, bo będziemy miały dzisiaj ważnych gości. Chcę się pochwalić moją nową zdobyczą…